czwartek, 8 kwietnia 2010

Un Día en el Campo


Un Día en el Campo, originally uploaded by tkrzakala.

Nie minelo 6 godzin od mojego powrotu z Urugwaju, kiedy moj plecak stal juz spakowany na nastepny wyjazd z Buenos Aires. Razem z przyjaciolmi jechalismy do prowincji Santa Fe, do malego i przytulnego miasteczka o nazwie Rafaela. Miejsca, na temat ktorego nie ma nawet wzmianki w przewodniku LonelyPlanet. Miejsca, w ktorym poza fabryka zaworow samochodowych i kilku mleczarni po prostu nie ma NIC szczegolnego. Czy moze byc cos piekniejszego, kiedy od paru ostatnich dni turistas widoczni byli na kazdym kroku!

Do Rafaeli zaprosila nas Catalina (mistrzyni robienia Mate z poprzedniego wideo) z zamiarem spedzenia wspolnego Semana Santa polaczonego z jej impreza urodzinowa. Zostalismy bardzo cieplo przyjeci przez cala rodzine i spedzilismy naprawde udany czas. Szkoda tylko, ze nie dowiezlismy wszystkich podarunkow z Polski na miejsce, ale ile mozna czekac na autobus o suchym pysku... Skorzystali na tym nasi przyjaciele, czyli kolumbijska kolezanka Sexi Di oraz brazylijski przyjaciel Ro, ktorzy po raz pierwszy skosztowali polskiej wisniowki.

Bedac w tym temacie, na imprezie urodzinowej naszej gospodarzyni pojawila sie na stole butelka (zeby jedna) z napisem Fernet. Alkohol ten, ktorym niegdys leczono cholere, nie pozostawia ani cienia kaca na drugi dzien, pomimo tego ze jest mocniejszy od wodki. Jak sie mozna domyslic, taka reklama doprowadzic nas mogla do tylko jednego stanu w nasza pierwsza noc w Rafaeli.

Zabawe skonczylismy o 4 nad ranem zeby juz o 5 wsiasc w rozpadajacego sie pick-upa i ruszyc na farme, ktorej wlascicielem jest ojciec Cataliny. Wsrod glownych atrakcji bylo podziwianie wschodu slonca oraz jazda na tutejszych wierzchowcach. Na koniec wszyscy posililismy sie argentynskim asado (jak sie pozniej dowiedzialem, z krow sciagnietych tu w latach 80. z... Aberdeenshire). Tak wiec po zjedzeniu przechrzczonych Angusow, ktore smakowaly dokladnie tak jak wygladaja na filmie powyzej, odplynelismy przy muzyce miejscowego mariachi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz